[SZORTOWNIA] Czarna odchłań
Przyznaje. Stoję pod ścianą. Trzymam ołówek w dłoni i wpatruje się tempo, to w pustą kartkę, to w scenariusz. Niby wszystko jest OK, niby świta mi gdzieś w głowie co ma na niej być ale im bliżej przysuwam ołówek do kartki tym bardziej się wszystko rozmywa, a mnie ogarnia poczucie, że jednak coś jest nie tak.
Dobra. Odpoczywamy- myślę i odstawiam zestaw do rysowania na tydzień. Mija drugi i trzeci, a mnie zaczyna zalewać fala frustracji, bo ile to jeszcze potrwa? Już powinienem kończyć rozdział a ja tkwię wciąż w tym samym miejscu. Oczywiście, że mógłbym narysować co mam w scenariuszu byle by przebrnąć przez ten martwy punkt ale czy o to chodzi? Nikt mnie nie goni przecież- tak sobie tłumaczę ale martwię się, że iskra która napędzała ten komiks gdzieś wygasa. Czy mam czekać dalej? Czy może rysować jak leci? Sam już nie wiem.
Spróbuję przebudować ten rozdział raz jeszcze i zobaczę co da się z niego wycisnąć. Nie poddam się tak łatwo.
Komentarze
Prześlij komentarz