[GRAFIKUJE] Nowy start i rebranding
WSTĘP
Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli, blog przeszedł w ostatnim czasie spory lifting. Myślę, że to dobra okazja, aby w kilku słowach nakreślić, czym jest branding oraz czemu niemal każda znacząca marka raz na jakiś czas odświeża (lub całkowicie zmienia) swoją identyfikację wizualną – czyli przechodzi rebranding. Nie chciałbym jednak przynudzać Was tutaj obszerną podręcznikową wiedzą i marketingowym bełkotem, którego i tak nikt nie słucha. Zamiast tego podam Wam w części pierwszej w skondensowanej formie najważniejsze cechy tego zagadnienia i podeprę się w części drugiej własnym przykładem. Czyli jak na przestrzeni lat zmieniałem RydygerART oraz co się za tym kryło. Czemu po drodze było aż osiem różnych wersji logo, osiem różnych layoutów stron i pięć adresów www (!)
TEORII PIGUŁKA
W wielkim skrócie branding, to wszystko to, z czym konkretna marka jest (lub chce być) utożsamiana za pomocą identyfikacji wizualnej – logo, materiały reklamowe i promocyjne.
Logo z kolei jest bardzo ważne z punktu widzenia identyfikacji marki. To ono wzmacnia przekaz i jako pierwsze zapada Ci w pamięć, często też wywołując emocje lub konkretne skojarzenia.
CZĘŚĆ 1
BLA… BLA… BLA, CZYLI REBRANDING DLA DOCIEKLIWYCH
Rebranding ma na celu zmianę wielu lub wszystkich elementów identyfikacji marki. Czasem ogranicza się do ewolucji logo, a innym razem to kompleksowa rewolucja, której nierzadko towarzyszy wprowadzenie nowych usług, czy produktów.
Okresowo dokonywany drobny lifting samego logo (jak ma to w zwyczaju np. Google) nie zawsze można nazwać rebrandingiem mimo dodatkowego nakładu finansowego na oznakowanie produktów i placówek. To jednak temat na zupełnie inny wpis.
Z całą pewnością warto rozważyć rebranding w określonych okolicznościach:
- Fuzja dwóch lub więcej firm
- Zmiana nazwy firmy
Istotna zmiana strategii firmy
Wejście na nowy rynek – zwłaszcza gdy z dotychczasowej identyfikacji mogą wyniknąć nieporozumienia na tle kulturowym np.: Rolls-Royce Silver Mist ⇾ na rynku niemieckim „Silver Shadow”, bo „mist" po niemiecku to „nawóz".
Duży staż na rynku i niedostosowany branding do współczesnych potrzeb
BŁĘDY POZNAWCZE
Największe błędy w procesie rozważania rebrandingu:
Niechęć do zmian mimo wyraźnych przesłanek jak np. potrzeba zerwania ze złymi przywarami firmy lub którykolwiek z ww. powodów.
Lęk przed dodatkowymi kosztami. Prawda jest jednak taka, że gdy się chwilę nad tym zastanowić, to i tak ciągle inwestujesz w stary branding, drukując kolejne wizytówki, ulotki itp. Czy zatem ciągłe inwestowanie w stary i niedopasowany do obecnych potrzeb branding, to nie są zmarnowane pieniądze?
Lęk przed utratą stałych klientów. Serio? Czy kiedykolwiek przestaliście robić zakupy w jakimś sklepie lub korzystać z czyiś usług tylko dlatego, że zmienił logo? Myślę, że za tym, czy stajemy się czyimś stałym klientem stoi szereg innych, głębszych aspektów niż wyłącznie komunikacja wizualna.
Błąd poznawczy zwany „efektem byłej” - gdy wady poprzedniego brandingu (np. logo źle się skaluje do małych rozmiarów, brak wymarzonej domeny itp.) stają się kluczowe do wyeliminowania w nowym. To błąd, który naraża na kolejne złe logo.
Za dobrze przeprowadzonym rebrandingiem powinna stać prawidłowa strategia i jej kolejność:
PRZYCZYNA (DLACZEGO?)
CEL (PO CO?)
ZAKRES (CO?)
KIERUNEK (JAK?)
Na koniec, jeśli trafiłeś lub trafiłaś tutaj, bo rozważasz rebranding, to odpowiedz sobie na dwa pytania:
Czy jeśli dzisiaj tworzyłbyś swoją markę, to czy zdecydowałbyś się właśnie na ten branding?
Nie? To co zamierzasz z tym zrobić?
CZĘŚĆ 2
JEŚLI WCIĄŻ MASZ WĄTPLIWOŚCI...
Rok 2016 to kolejna zmiana. Tym razem podyktowana przebranżowieniem się i postawieniem wszystkiego na jedną kartę – freelance.
Praca jako grafik wymaga dużo większego zakresu umiejętności niż napisanie i narysowanie komiksu. Grafika użytkowa pozostawia też dużo mniejsze pole do artystycznej ekspresji. No ale przecież mój blog od zawsze skupiał się wokół moich zainteresowań i nie miałem zamiaru z tego rezygnować. Dlatego kolejnym krokiem było stworzenie osobnej strony skierowanej wyłącznie do potencjalnych klientów, a blog jeszcze bardziej skupił się na Stevenie, który w międzyczasie mocno cofnął się w rozwoju do lat dziecięcych i szalał nieustannie w mojej głowie. Na długo zagościły mocne kontrasty między ciepłymi i zimnymi barwami w dość nasyconej kolorystyce, a maskotka w kanonie chybi-manga, którą stworzyłem trochę wcześniej, szybko stała się silnym elementem brandu bloga. Teraz już wiecie czemu to XD?PLANY...
Dzisiaj wiem, czym blog ma być i co przekazywać. Obecnie piszę teksty do przodu i zamierzam utrzymać je w spójnej stylistyce z podziałem na trzy główne kategorie. Nie wiem jeszcze, jak będzie z regularnością później, bo nie chcę, by blog stał się śmietnikiem o niczym lub (co chyba równie złe) w kółko o tym samym. Na początek przyjąłem zasadę jeden wpis na tydzień.
Wpis
pierwszej kategorii — Grafik(blog)uje — właśnie czytasz. Druga
kategoria (FRELANCE) skupiać
się będzie wokół mojej pracy, a trzecia ma przybrać formę
bardzo krótkich wpisów — SZORTOWNIA (od słowa "short"). Myślę,
że to na początek wystarczy. Zwłaszcza że wciąż mam co robić
jako grafik.
Nie mam zamiaru odcinać się od spontanicznych zajawek (jak „Wyalienowani”, czy moje komiksy), ani wymądrzać się jakbym już wszystko w poruszanych tematach wiedział, dlatego pozostaję przy luźnej stylistyce, mocno skondensowanej wiedzy i (mam nadzieję) przy przyjemnych do czytania tekstach.
KRÓTKO O NOWYM LOGO
Bez zbędnego przedłużania na tematy poboczne, jak: czemu okrąg, gwiazdki i takie, a nie inne barwy, wspomnę jedynie najważniejsze założenia projektu:
Nowa nazwa bloga miała być lekka, przyjemna i nieco zwariowana.
Logo nie miało zrywać całkowicie z poprzednią luźną stylistyką stąd między innymi wpisanie w sygnet postaci brand hero.
Kolory miały być ciepłe, aby zerwać z dotychczasowym chłodem, jaki bił z bloga.
Miało wyrażać duże zmiany.
SŁOWO NA KONIEC
Długo mógłbym analizować, czym jest rebranding na przykładach Google, Zary, Androida itd. To robią jednak inne dobre i ogólnodostępne artykuły. Prawda jest jednak taka, że wiele osób i firm rozważających rebranding boi się zmian. Powiem Wam: skoro najwięksi robią to bez problemu, to czemu nie odważycie się mając dużo mniejszą markę? Świat nieustannie się zmienia. Ogólne trendy galopują w zastraszającym tempie, a zły branding, to strata klientów i pieniędzy. Grunt, aby pamiętać, by każda zmiana była dobrze przemyślana i coś ze sobą niosła.
Komentarze
Prześlij komentarz