[FREELANCE] "Co za typ ten typ"? - Czyli obszerna lista typów klientów

Każdy z nas jest inny i jak w każdej innej branży tak i na freelance'ie trafiają się przeróżni klienci. Co równie ważne, żaden klient nie jest złem koniecznym. Nie z każdym musimy podejmować współpracę, ale umiejętne rozpoznanie może uchronić obie strony przed nieporozumieniem i frustracjami.

Lista jest humorystyczna i proszę traktować ją z przymrużeniem oka 😉

Klient — przyjaciel

Bardzo chętnie opowie ci o swoim życiu, pierwszej miłości, sukcesach i porażkach. Uwielbia  dygresje i słowotoki. Niestety głównym jego problemem jest brak poszanowania twojego czasu i nie umiejętność słuchania. On gadać może, ty nie.

Rada

Ogranicz rozmowy do minimum — zarówno telefoniczne, jak i te przez komunikatory. Skup się głównie na wymianie wiadomości, które zazwyczaj potrafi precyzować dość zwięźle i na temat. Jak już musisz odbyć rozmowę, to trzymaj się kurczowo czasu, jaki sobie na nią wyznaczyłeś.

Klient — szef

Taki klient kompletnie nie rozróżnia, czym jest praca DLA kogoś, U kogoś, a czym jest WSPÓŁPRACA. Ciągle rości sobie prawo do dyrektowania. Dla wszystkich jest kierownikiem i wszyscy mają mu służyć. Niestety mój klient, to klient. Nie mój Pan i władca. Klienci bywają różni - raz lepsi, raz gorsi, ale żaden nigdy nie będzie miał mnie na wyłączność.

„Szukam operatora myszki”

„Udostępnij mi ekran”. „Trochę w lewo, teraz trochę w prawo...”
Znacie to? Ja niestety znam i o ile czasem nie mam wyjścia i udostępniam ekran, aby przyśpieszyć i doprecyzować niejasny feedback klienta, o tyle odradzam stałą współpracę na zasadach udostępniania ekranu. Zazwyczaj prowadzi to do relacji szef — pracownik lub do „wyrwania” myszki z ręki i zabawę przez klienta w grafika. Sam nie wiem co gorsze.

Smerf Maruda

„Bardzo mi się wszystko podoba, ALE…”
I tak po stokroć aż do porzygania. A ty raz przymknąłeś oko na poprawkę, nie licząc jej, no bo jak policzyć za 15min pracy? Teraz mija kolejny dzień i piąty raz zmieniasz zaakceptowaną już na początku rzecz. Spokojnie, na koniec i tak jeszcze możesz usłyszeć, że nie jest zadowolony, ale ma już tego dosyć i „kończmy już z tym”.

Rada

Dobra umowa i ograniczona liczba cykli poprawkowych to podstawa. Oczywiście warto oferować dodatkowe serie poprawkowe, ale nie zawsze za free. Koniec końców i tak ktoś traci. Albo ty swój czas i nerwy, albo klient pieniądze na własne życzenie.

Smerf Mądrala

W skrócie: on wie wszystko lepiej. Na każdy twój pomysł ma kilka kontrargumentów udowadniających, że na niczym się nie znasz lub niczego nie rozumiesz. Tylko jakoś za cholerę nie wie jak zrobić, żeby to wszystko, co wymyślił spiąć razem i żeby działało to tak, jak on chce...

Rada

Niestety Mądrala wychodzi dopiero po podjęciu współpracy i jedyne co Ci pozostaje to przedstawienie swojego stanowiska i pilne słuchanie jego uwag. Rób, jak on chce. Z doświadczenia wiem, że gdzieś po drodze zabrakło zaufania do twoich kompetencji (co nie zawsze musi być twoją winą) i etap zlecenia to najgorszy moment na jego odbudowę. Zrób swoje i zapomnij lub wyprostuj sytuację przed kolejnym zleceniem od niego.

Cwaniak

„Wyślij mi plakat, ulotkę, wizytówkę, baner na stronę, a jak mi się spodoba, to zapłacę”. Albo: „ja za nic nie płacę w ciemno”.
Noż kurwa. Jak idziesz do restauracji, to też płacisz, jak ci posmakuje? A może proponujesz kucharzowi dodanie sobie tego do portfolio, cwaniaku? Spadaj, bo aż mi się krew gotuje.

Sknerus McCebula

„Co?! Czemu tak drogo za pięć stron, jak mówiłeś, że za 100 będzie tyle, a tyle”?
No bo ja wiem? Bo rozmawialiśmy o stu, a nie o pięciu i to każda z innej parafii? Wiesz, czym jest upust przy większych ilościach? Cebulić też trzeba umić. Zdejmij japońki i wycebulaj.

Złote serce

To naprawdę niezwykle miłe i zaskakujące. Muszę przyznać, że parę razy w życiu zdarzyło mi się, że klient sam zaoferował mi całkiem pokaźną premię za dobrze wykonaną pracę. I cholera nadal mnie to zatyka.

Na koniec kilka typów, z którymi chyba każdy nie raz się zetknął, więc pomijam opisy:

Struś Pędziwiatr

- „Na kiedy? Na wczoraj!”
- No tak 😄 Głupie pytanie 😅 Fakturka, jak zwykle za miesiąc, bo księgowa znowuż wyjechała?

Robin Hood… Tyle że nie

- „Czy może pan to skopiować lub przerysować?”
- A znasz takie zwierzątko co zaczyna się na „pla" i kończy na „giat"?

Pod osłoną nocy

- „***** *** i umowy! Nie ma na co czekać, róbmy bez.”
- Acha... OK, a moją kasę też *****?

Milion w minutę

- „Ile?! Przecież to tylko pięć minut pracy i kilka kliknięć w fotoszopie"!
- No tak. Właśnie dlatego szukasz już którąś godzinę kogoś, kto poświęcił lata na naukę, aby zrobić to dobrze...

„Są tańsi”

- „Miałem tańsze oferty”.
- To wróć jak zrozumiesz korelację między ceną a jakością.

W prostocie siła

- „Chcę proste i tanie logo”.
- Wiesz, czym jest oksymoron?

Piąta woda

- „Muszę zapytać: żony, siostry, sąsiadki, psa, kota, złotej rybki….”.
- Zapomniałeś o Heńku spawaczu i Gabrysi listonoszce. Jak oni wszyscy tak się na tym znają, to czemu oni nie robią mojej roboty? Może wyszłoby taniej i szybciej...

Ściągacz

- „Na niczym się nie znasz. Przecież wszystko masz na stronie. Wystarczy sobie pobrać”.
- No tak… Czego ja się spodziewałem, widząc logo w Wordzie...


Jak widzisz, nie dzielę się radą na każdy wymieniony typ, a to dlatego, że niektóre z wymienionych omijam jak ognia. Przyznaję — na kilku sam się sparzyłem, a inni zostawili trwałe rany na kolegach i koleżankach z branży.

Ostatnia rada

Przed wieloma porażkami ochroni Was tylko dobrze skonstruowana umowa. Poważnie. Nic jej nie zastąpi.

Komentarze